Dyrektorka Instytutu Lumos to osoba, którą zna każdy z nas. Ostatnio ma nieco mniej czasu, jednak poświęciła ułamek chwili na odpowiedź na nasze pytania, zapraszamy do wywiadu.
Dwóch facetów w dyrekcji i jedna pani. Tą panią jesteś Ty, Morgana Turandot. Jak się czujesz z tym, że jesteś jedyną kobietą we władzach Instytutu Lumos?
Czuję się z tym bardzo dobrze. W sumie od zawsze w dyrekcji panie to mniejszość. W poprzednich latach również byłam jedyną kobietą w dyrekcji, również mi to nie przeszkadzało. *śmieje się* Przynajmniej wspieram kobiecy świat na tak wysokim szczeblu.
Słusznie. Jak długo jesteś dyrektorką Lumosa i jak w ogóle trafiłaś do gabinetu dyrektorskiego?
Oficjalnie dyrektorką jestem od 31 października 2011 roku. Natomiast stanowisko to zajmowałam już troszkę wcześniej, jeszcze za czasów, gdy byłam uczennicą. Na swoje stanowisko zapracowałam ciężką pracą. *śmieje się*
Od zawsze byłam znana z tego, że udzielałam się w szkole. Nie było olimpiady, w której nie brałam udziału, jak również zadania, którego nie byłam w stanie wykonać. Zawsze bardzo chętnie pomagałam, nie zawsze to wszystkim się podobało. Nigdy nie liczyłam na stanowisko dyrektora, bo od zawsze uważałam, że się do tej roli po prostu nie nadaję. Może są osoby, które myślą, że na to stanowisko dostałam się po znajomości. W końcu Przemek Brian, były nauczyciel zielarstwa, oraz Magik McVeigt wakacje przed tym, jak otrzymałam funkcję dyrektora, spędzali u mnie w domu. Takie osoby są w błędzie. Podczas tych wakacji jeszcze jako Lilianna Fotch (mój wcześniejszy nick) pomagałam Magikowi (bo Przemek wolał oglądać pająki i piękno natury) przy organizacji pierwszego turnieju magicznego. Głównie wspierałam go przy jego wymyślaniu i organizacji. Pomoc wiązała się z brakiem udziału w nim, ale mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że mogłam wykazać się kreatywnością i zrobić coś dla Lumosa.
Pamiętam jak dziś rozmowę z Przemkiem, który zaproponował mi stanowisko dyrektora po skończeniu trzeciej klasy. Ucieszyła mnie ta propozycja, ale odmówiłam, ponieważ uważałam, że się nie nadaję na to stanowisko. Po wyjeździe Magika i Przemka, bardzo zbliżyłam się do tego pierwszego. Do dziś utrzymujemy ze sobą bardzo dobry kontakt. Podczas mojego pobytu w szpitalu rozmawiałam z Magikiem i wtedy po raz kolejny usłyszałam pytanie, czy zostanę dyrektorką. Widząc, jak Przemek mało pomaga, postanowiłam nią zostać. Z biegiem czasu wielu rzeczy się nauczyłam od Magika i za to mu bardzo dziękuję. Dziś wiem, że nadaję się na to stanowisko. Szkoda tylko, że nie mam już tyle czasu co kiedyś.
Bardzo obszerna i dokładna relacja, z pewnością nasi Czytelnicy będą nią zachwyceni! W końcu ktoś zdradza nam nieco więcej zza kulis. :) Czyli Świat Magii bardzo wpływa na Twoje realne życie?
Nie do końca wpływa na realne życie. Niemniej jednak, dzięki Lumosowi nauczyłam się wiele rzeczy z grafiki czy też z programowania, co przydaje mi się na studiach. *śmieje się* A może studia pomogą mi w ulepszeniu Lumosa... *Robi tajemniczy wyraz twarzy* Tutaj poznałam wiele osób, z którymi do dziś utrzymuje kontakt. Chyba przez nich wciąż tu jestem. Przebywając w Lumosie, wiem, że nie muszę nikogo udawać, a przede wszystkim tutaj mogę porozmawiać o astrologii czy chiromancji.
ŚM wpłynęło również na moje zamiłowanie do chiromancji i astrologii. W wolnych chwilach (teraz bardzo rzadko) czytam masę książek o tej tematyce. W domu mój brat Charłak (taki pseudonim otrzymał od Magika i Przemka) zawsze śmieje się ze mnie, czy nie chcę dosiąść miotły i polecieć gdzieś na niej. Oczywiście, zapisałam je w moim magicznym zeszycie i jeśli będę miała więcej czasu, będę starała się moje pomysły wprowadzić. Obecnie zarząd wie, że w Lumosie będę robić i działać do momentu, aż nie wyjdę za mąż. Czyli, jeśli będzie jeszcze ŚM funkcjonować, to jakieś 3 lata. ;)
Lumos troszkę zawładnął moim serduszkiem. Uwielbiam coś tworzyć, zwłaszcza jeśli żadna inna szkoła nie wpadła na taki pomysł. Oczywiście, w tym wszystkim znajduję czas na naukę, więc każdy z nas jest w stanie pogodzić życie realne i wirtualne.
No właśnie, chiromancja i astrologia. Uczysz Wróżbiarstwa. Czym się różni bycie nauczycielem od bycia uczniem? Czy coś Cię zaskoczyło w tej zmianie ról, a może ucieszyło?
Szczerze powiedziawszy, odkąd pojawiłam się w ŚM, chciałam skończyć jakąś szkołę (w całości), a następnie przekazywać swoją wiedzę dalej. Moje początki nauczania nie rozpoczęły się od wróżbiarstwa, ale od starożytnych run. Tego przedmiotu nauczałam w dość mało prestiżowej szkole (nazwy nie pamiętam), chociaż przyznam, że wtedy moja wiedza z tego przedmiotu była dość skąpa.
Przedmiot ten zaciekawił mnie, zanim zapisałam się do WH. To była moja pierwsza szkoła, do jakiej trafiłam. Inny los jednak był dla mnie pisany. Nie skończyłam tej szkoły, pomimo najlepszych ocen w pierwszej klasie. Dopiero Lumos i atmosfera, jaka tutaj panowała sprawiła, że skończyłam tę szkołę i zostałam na dłużej.
Podczas bycia uczniem pełniłam także funkcję nauczyciela Latania na Miotle w Argo, ale ten przedmiot jakoś mało mnie pociągał, pomimo moich umiejętności poskramiania miotły. *śmieje się* Wróżbiarstwa również nauczałam w Argo i Rames, niemniej jednak astrologii, której również miałam okazję nauczać nie tylko podczas kursów wakacyjnych, nauczałam wyłącznie w Lumosie. Te przedmioty od zawsze mnie ciekawiły.
Niestety, w ostatnim roku zbyt często miałam zmienianego nauczyciela tego przedmiotu, w związku z czym nie mogłam za bardzo pogłębić wiedzy z wróżbiarstwa, choć tajniki tarota od zawsze mnie ciekawiły. Na pewno, jak znajdę więcej czasu, to będę usiłowała się w niego bardziej zagłębić. A zamiłowanie do nich pojawiło się wtedy, kiedy w Krakowie, podczas spotkania z Przemkiem w empiku, zauważyłam książkę do chiromancji, którą kupiłam i w całości przeczytałam. To właśnie ona sprawiła, że postanowiłam uczniom przekazywać wiedzę z tego przedmiotu.
Większość nas, zanim pozna, jak to jest być uczniem, chce zostać nauczycielem. A to zajęcie wymagające dużego nakładu pracy, bo zanim poprowadzi się lekcje, trzeba się do niej odpowiednio przygotować. Oczywiście, są nauczyciele, którzy kopiują informacje z Internetu. Na moich lekcjach jest to niemożliwe, ponieważ to uczniowie mówią, co chcieliby wiedzieć z tego przedmiotu, czego są ciekawi, co sprawia, że tak, a nie inaczej patrzą na Wróżbiarstwo. Przyznam, że mnie najbardziej cieszą lekcje, kiedy uczniowie interesują się jakimś zagadnieniem, gdy lekcja nie jest monotonna i według schematu, jaki zaplanowałam. Troszkę mam coś z Huncwota. *śmieje się* Lubię, kiedy coś się dzieje. *szepcze z lekkim błyskiem w oku*.
Jeśli chodzi o rolę ucznia, to jedyne, za czym tęsknię, to olimpiady, prace domowe oraz wszelakie konkursy. Rola dyrektorki i nauczycielki wystarczająco pochłania mój czas, w związku z tym nie mogę jednocześnie zasiadać w uczniowskiej ławce. Ale kto wie, może kiedyś znów zamienię się w małą Morganę, która w szkolnym mundurku będzie przemierzać korytarze Lumosa?
To zabawne, bo uczniowie akurat najbardziej narzekają na konieczność robienia prac domowych. Ale pewnie, jako Dyrektorka i nauczycielka, masz inną perspektywę tego. Jak oceniasz obowiązki dyrektora, jak wygląda Twój dyrektorski dzień?
Jako uczennica uwielbiałam robić prace domowe, zawsze je robiłam tak, aby zaskoczyć nauczyciela, a tym samym, aby oddać najlepszą pracę. *robi minę jak Hermiona (uwielbiam tę postać i zawsze chciałam się w nią wcielić)* Rywalizacja pomiędzy uczniami to stan, jaki tylko wtedy jest możliwy.
Jako dyrektorka mam wiele zadań, o czym niewiele osób ma pojęcie. Obecnie jestem na urlopie ze względu na życie realne (dwa kierunki studiów, obrona pracy magisterskiej oraz praca). Zapewne po moim urlopie będę musiała zająć się przygotowywaniem egzaminów, jak również organizacją na nowy rok. Mam nadzieję, że moje pomysły dotyczące kolejnego eventu zostaną szybko wprowadzone w życie. W tym roku chciałabym także popracować nad reklamą - mam kilka ciekawych pomysłów, ale co z tego wyjdzie? Zobaczymy!
Moim marzeniem jest zrobić na drutach szalik potterowski, ale niestety nie mam czasu, żeby się tego nauczyć. W pracy dyrektorskiej najwięcej czasu zajmują przygotowania czegoś, bo tutaj nie wystarczy pomysł. Potrzebna jest masa energii do realizowania go oraz dopracowania szczegółów. A w dzisiejszych czasach nie znam placówki, która posiada system RPG oraz eventy oddające klimat sagi HP, bo o przeżywaniu ponownie historii Harry’ego Pottera powinniśmy pamietać. Po to głównie powstała ta szkoła.
Dla czytelników uchylę rąbka tajemnicy — planuję w tym roku i przez kolejny pracować nad Ministerstwem Magii, ale więcej szczegółow na razie nie będę zdradzać. Projekt ten już dawno zrodził się w mojej i Magika głowie, ale nie został wcielony w życie ze względu na dość dużą krytykę powstałych już Ministerstw Magii oraz ograniczony czas pracy. Na pewno moim motorem twórczym jest świadomość, że wiele osób gra w RPG i zmiany w grafice, jakie są wprowadzane na stronie, podobają się. Mam nadzieję, że kolejne pomysły również zostaną tak samo odebrane przez społeczność Lumosyjczyków. ;)
I my z niecierpliwością czekamy na pomysły! A tymczasem, czy chciałabyś coś przekazać czytelnikom Lumosa?
Wszystkim dziękuję za dobrnięcie do tego momentu, zapewne niektórzy zasnęli nad tym tekstem. Jeśli tak, to proszę - zapiszcie po przebudzeniu swoje sny. Z chęcią je przeanalizuję. *śmieje się*
A tak na poważnie, to chciałabym przekazać, aby wszyscy Lumosyjczycy dobrze się bawili w szkole i mniej męczyli Teosia. Do mnie również mogą przyjść z problemami, bądź wysłać sówkę.
Dla Ofineusa pytała,
Lilith Findabair
Umarłem. Morgana dała więcej materiału, niż Lilith. x.x
OdpowiedzUsuńNo więc mnie się śniły... jednorożce! I było tam pełno gofrów. I krzeseł. I Jul chciała mnie jak zawsze otruć A Wedel stał i się patrzył A jak już straciłam wszystkie zęby, poszłam do Morgana, żeby mi powiedział, co liczby na to, a on tylko grał w tego swojego pornowiedźmina CO TO OZNACZA?!
OdpowiedzUsuńMateo kochanie ze mną wywiady są dłuuuugie xdd, ale przynajmniej macie co czytać ;*
OdpowiedzUsuńAddie, za dużo cukru przed snem.
OdpowiedzUsuńDzięki, Mateo! Teraz już wiem, jak zmienić swoje życie :0
OdpowiedzUsuń