Po drugiej bitwie o Hogwart niełatwo było ułożyć świat na nowo. A to dopiero dzień po... Co mogło się wydarzyć?
- Snape zostawił szkołę bez opieki w czasie realnego zagrożenia. Priorytetem dyrektora Hogwartu jest natomiast ochrona uczniów - odezwał się sędziwy dyrektor o ostrych rysach.
- Mówisz tak tylko, bo był Ślizgonem - oburzył się Phineas Nigellus Black. – A to jawna dyskryminacja.
- Bzdury - odezwała się koścista czarownica o orlim nosie. - Zgadzam się z Rowe'em. Chyba większość z was zgodzi się ze mną, że Snape raczej nie należał do najlepszych dyrektorów. Za jego czasów panował kompletny chaos, zatrudniani byli niekompetentni nauczyciele, a społeczność uczniowska wciąż kwestionowała jego decyzje.
Dyskusja zdawała się dopiero rozgrzewać, Harry podejrzewał, że nie pierwszy raz toczą się spory w tej sprawie. McGonagall próbowała się odezwać, ale ciężko było jej przekrzyczeć wrzeszczących na siebie dyrektorów. Zwłaszcza Phineas aktywnie włączył się w dyskusję, wymachując pięściami i nieustanie wskazując na godło Slytherina na swojej piersi. Podczas jednego szczególnie gwałtownego ruchu zerwał je i w akcie desperacji przytwierdził do czoła oburzonego Rowe'a, który w odwecie uderzył go dzbankiem do herbaty pożyczonym z obrazu znajdującym się na trzecim piętrze. Zarówno McGonagall, jaki i Harry uznali, że to najlepsza pora, by się wycofać.
Rozmawiali o sprzeczce, której byli świadkami, przez całą drogę do Sali Wejściowej. Harry był wdzięczny McGonagall, że nie dopytywała go więcej w kwestii niewinności Snape’a. Choć Harry wierzył w to, co ujrzał w myślodosiewni, nadal ciężko było mu pokonać odruchowe poczucie niechęci i pogardy, gdy ktoś wspominał imię jego byłego profesora Eliksirów. Rozeszli się z McGonagall na schodach prowadzących do Wielkiej Sali. Profesor Transmutacji dojrzała w oddali mistrza ceremonii, który będzie prowadził pogrzeb Severusa Snape'a. Harry nie miał wątpliwości, że chciała upewnić się, że jego mowa w żaden sposób nie będzie kwestionowała roli Mistrza Eliksirów w wojnie. Potter przyglądał im się przez chwilę, gdy potem, nie bez zdumienia, zauważył, jak dwóch przedstawicieli Ministerstwa Magii wprowadziło do Sali Wejściowej ciotkę Petunię i Dudley'a. Sprawiali wrażenie zdezorientowanych i przestraszonych. Harry wahał się przez chwilę, ale w końcu ciekawość wzięła górę i skierował swoje kroki w ich stronę. Dudley ujrzał go pierwszy i westchnął z ulgą. Harry nigdy nie sądził, że dożyje podobnej reakcji na swój widok od jakiegokolwiek Dursley’a. W krótkiej rozmowie wyjaśnili, że zostali zaproszeni na popołudniową ceremonię świętowania końca wojny jako rodzina największego bohatera wczorajszych wydarzeń. Harry lekko się zdziwił, że przyjęli to zaproszenie (wuj Vernon jednak tego nie zrobił, mamrocząc coś o domie wariatów), ale nawet był zadowolony z tego faktu.
Do Hogwartu przybywało coraz więcej czarodziei i czarownic, wielu z nich rzucało Harry’emu ukradkowe spojrzenia bądź grzecznie się kłaniało. Dojrzał błysk zdumienia w oczach ciotki Petunii, ale nie skomentował tego. W trakcie ich rozmowy profesor McGonagall podeszła do Harry’ego.
- Pogrzeb Snape’a odbędzie się zaraz w Hogsmeade, Potter. Więc pospiesz się. – Skinęła głową do Dursley’ów i oddaliła się pospiesznie.
Harry spojrzał na ciotkę Petunię.
- Cóż, ja muszę już iść. Zaprowadzę was do Wielkiej Sali, tam z pewnością ktoś się wami zajmie. – Pomyślał o Weasleyach i ruszył w tamtą stronę, lecz ciotka Petunia wciąż stała w miejscu.
- Pogrzeb Snape’a? Severusa Snape’a? – zapytała zdziwiona.
- Taak. – Harry przytaknął z roztargnieniem. Dudley spojrzał zdziwiony na matkę. – Skąd...? Ach... tak – wyjąkał pospiesznie. Petunia sprawiała wrażenie jeszcze bardziej zaskoczonej.
- Wiesz o...? – Przestraszyła się.
- Eee... cóż, tak. Choć nie znam szczegółów – skłamał Harry. Głupia sytuacja! Ale jeżeli Dudley wcześniej nie wiedział, o co chodzi, to teraz wyglądał, jakby siedział na wykładzie z fizyki jądrowej. – Snape był w zeszłym roku dyrektorem Hogwartu i został zamordowany przez węża Voldemorta, Nagini. Jego pogrzeb odbędzie się jako pierwszy, gdyż obecna dyrektorka Hogwartu ma teraz mnóstwo innych spraw na głowie i chce uporać się z tym jak najszybciej.
- Możemy iść z tobą? – spytała.
Harry spojrzał na nią jakby nagle wyrósł jej kaktus na czole.
CDN.
Czemu takie krótkie części? Opowiadanie bardzo ciekawe, więc pewnie specjalnie wkurzacie czytelników
OdpowiedzUsuńLumpek, dałam krótsze, bo poprzedniego nikt nie skomentował i myślałam, że za długie są fragmenty, ot co. ;)
UsuńJa chce dłuższe opowiadanie. ;(
OdpowiedzUsuń